Witajcie!
Poznać kogoś jest bardzo prosto."Spotykasz" taką osobę w internecie, jest miło i macie wspólne tematy. Z czasem ta przypadkowa osoba staje się dla Ciebie przyjacielem chciałabyś żeby ta osoba była kimś więcej. Omówmy się że Twój przyjaciel chodzi do ostatniej klasy i w tym roku zdaje egzaminy. Mija jakiś tam czas i nadal ze sobą piszecie tylko że mniej.Nie macie sposobu spotkania się bo Wasz Twój ukochany mieszka po drugiej stronie Polski. Więc zostaje Ci tylko możliwość internet i telefon. Tak naprawdę problem zaczyna się wtedy kiedy od przyjaciela słyszysz że ktoś jemu się podoba a mianowicie twoja przyjaciółka.To cholernie gówniane uczucie..Tym i jeszcze innymi wiadomościami dowiadujesz się że nie masz u niego najmniejszych szans bo on nie bawi się w związki na odległość ani w żadnym sposobie go nie pociągasz.
To 3 wiadomości które pociągnęły Cię na dno.3 cholerne wiadomości w którym jednym momencie myślenie zmieniło się o 180 stopni. Nie 4 wiadomości a 3.
Tak mniej więcej wygląda historia friendzone. Jedna osoba się zakochuje a druga nie może nic innego dać po za przyjaźnią. Dotychczas byłam tą osobą która mówiła: ,, Zostańmy przyjaciółmi." Teraz już wiem jak osoba którą zraniłam tym jednym zdaniem mogła się poczuć. Nikomu nie życzę takiej sytuacji choć wiem że takie się zdarzają. Ten cytat który umieściłam w tytule znalazłam go w piosence "Nie ma szans". Po jej przesłuchaniu zrozumiałam istotę przekazu jaka trafiła do mnie.
Byliście w friendzone?
Jeśli tak: Jak się czuliście i co zrobiliście?
Czy Wam też muzyka pomaga przy pisaniu posta?
Czy Wam też muzyka pomaga przy pisaniu posta?
NAPISZCIE MI W KOMENTARZU.
Buziaki, Ania.
Ja też niestety byłam w friendzone :c
OdpowiedzUsuńNie fajne uczucie
Pozdrawiam
Love-styl.blogspot.com
Byłam w takiej sytuacji strasznie to nie fajne. Bardzo fajny post. Mi bardzo muzyka pomaga przy pisaniu.
OdpowiedzUsuńTeż byłam w takiej sytuacji, no niestety, życie płata nam różne figle..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://wkomenda.blogspot.com/
Szczerze? Tak, byłam w friendzone. Masz rację to cholernie gówniane uczucie, bo nic, po prostu nic nie możesz z tym zrobić.
OdpowiedzUsuńAle wpadłam w to nie z mojej winy. Czasem ludzie robią nadzieję, a potem się rozmyślają, a ja w tamtej chwili miałam ochotę wziąć głowę tej osoby i rozwalić ją o ścianę, poważnie.
Nie zrobiłam tego rzecz jasna, właściwie to nieco zerwałam kontakt i z czasem mi przeszło, całe szczęście.
Ale tamte ciemne chwile, kiedy siedziałam i tępo patrzyłam w ścianę, zastały w mojej pamięci.
Friendzone = najgorsze uczucie na świecie.
Pozdrawiam,
www.wiki-ng.blogspot.com
Bardzo ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze wpadnę :*
Pozdrawiam cieplutko :3
Niestety byłam w friendzone. Co wtedy zrobiła? Spięłam dupę i zrobiłam wszystko, żeby ułożyć sobie życie inaczej niż to sobie wyobrażałam. Było cierpienie, bók, łzy no ale najważniejsze, że się udało :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post :)
http://rose-mary-rozkminia.blogspot.com/
A ja jestem w friendzonach i friendzony są supi! Kurde miłość jest dla mnie taka nudna ;/ jak masz przyjaciela to możesz wszystko ! Śmiać się, pić, żreć, wypłakiwać, rozrzucać kase na pierdoły. Miłość to takie dawanie kwiatków, przytulasy i całusy -.-'
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
tutajjestem-lekkomyslny.blogspot.com
Jestem w friendzone... Czuję się ch*****, bo mój 'luby' bawi się dziewczynami. Ostatnio nie utrzymuję z nim kontaktu i próbuje trzymać się od niego z daleka, ale niestety odkąd z nim nie rozmawiam i nie piszę jestem jeszcze bardziej nerwowa i wkurzam się o byle gówno... Moje przyjaciółki przez to mają mnie dość... :/
OdpowiedzUsuńNie mam takiej sytuacji. :)
OdpowiedzUsuńhttp://mateslifex.blogspot.com/